Towarzysz łowów
fot. Włodzimierz Puchalski
Nie ma w kraju regionu, którego by nie spenetrował. Szczególnie interesowały go puszcze, lasy, pola, jeziora, rozlewiska i bagna. Wszystko, co w nich żyje. Cechowała go gruntowna znajomość tego świata, niezwykła dociekliwość i cierpliwość w jego poznawaniu i uchwyceniu na błonie fotograficznej lub taśmie filmowej. Nieraz całymi dniami polował z obiektywem lub kamerą filmową na ciekawe sceny z życia zwierząt, brodząc w szuwarach lub niekiedy po pachy w zimnej wodzie czy spędzając w lesie na obserwacji wiele bezsennych nocy.
Pozostawił po sobie ponad 100 wybitnych filmów przyrodniczo-łowieckich, sześćdziesiąt albumów. Wiele nagród zdobył w kraju i za granicą, w tym w: Fontainebleau, Edynburgu, Londynie, Berlinie i Paryżu. Jego 25 000 zdjęć przyrodniczo-łowieckich znajduje się w Zamku Myśliwskim Królów Polskich w Niepołomicach.
Gdy Włodzimierz Puchalski był studentem na Wydziale Rolniczo-Leśnym Politechniki Lwowskiej, w ukierunkowaniu jego zainteresowań – o czym dowiadujemy się z wywiadu przeprowadzonego przez redaktora Albina Kryńskiego – dużą rolę odegrali prof. Witold Romer oraz redaktor naczelny „Łowca Polskiego” Włodzimierz Garczyński, który namówił go do udziału w konkursie fotograficznym organizowanym przez „Łowca Polskiego”. Puchalski dał się namówić i zdobył drugą nagrodę. Rok później, w 1934 roku, był już laureatem pierwszej nagrody.
– To był przełomowy moment w moim życiu – pozostałem do dziś wierny fotografii i filmowi przyrodniczo-łowieckiemu (…). To, co chciałem z całą mocą podkreślić, nie jest absolutnie kurtuazyjnym ukłonem w stronę „Łowca” – jest natomiast stwierdzeniem prawdy. Takiej mianowicie, że to właśnie „Łowiec”, i tylko on, był pierwszym i najważniejszym inspiratorem wszelkich moich dalszych poczynań jako fotografika. Dzięki „Łowcowi”, jego konkursom, fotografia przyrodniczo-łowiecka osiągnęła w naszym kraju bardzo wysoki poziom. W parę lat potem wszyscy cieszyliśmy się, że to właśnie Polak zdobył złoty medal na wystawie w Berlinie, mnie było przyjemnie podwójnie, że byłem nim właśnie ja.
– Rzeczywiście to był sukces nie lada, ale wiem także, że od pewnego czasu pan nie poluje, poświęcając się wyłącznie sztuce fotograficznej i filmowej. Jakie są tego przyczyny – pytał red. Kryński.
– Jak już wspominałem, swoją karierę filmową i fotograficzną zacząłem od łowiectwa. Jednakże uczestnicząc w łowach, zawsze najpierw fotografowałem. Dziś już mi trochę za ciężko dźwigać broń i kamery. Zostałem więc przy kamerze. Myślę, że w ten sposób przynoszę większy pożytek bliźnim – wyjaśniał Puchalski.
Arkady Brzezicki