Puchalski w XXI wieku
fot. Piotr Rożejowski
W tegorocznym konkursie fotograficznym szczególną uwagę jury zwróciła pogoń bielika za bażantem. Wśród fotografii konkursowych nie brakowało niezwykłych scen. Najważniejsze jednak, że w przededniu jubileuszowej edycji konkursu odnotowaliśmy rekordową liczbę zgłoszeń.
Wyjątkowo dużo prac napłynęło na nasz tegoroczny konkurs fotograficzny. Pobity został nie tylko rekord liczby uczestników, ale też liczby nadesłanych zdjęć w kategorii scen myśliwskich. Kto wie, czy nie przyczyniło się do tego stanowisko jednego z działaczy Związku Polskich Fotografików Przyrodniczych. Na swoim branżowym portalu oraz na portalu przeciwnej łowiectwu akcji „Niech żyją” wyraził on swoją negatywną opinię na temat łowiectwa i fotografii przyrodniczo-łowieckiej związanej z naszym konkursem. Co ciekawe, działaniem tym – jak się wydaje – osiągnął efekt całkowicie odmienny. Możemy się tylko cieszyć, że nawoływania do bojkotowania konkursów fotograficznych organizowanych przez myśliwych przyczyniają się do ich rozpropagowania. Co więcej, podobne zjawisko obserwujemy również w odniesieniu do liczby nowo wstępujących do PZŁ, których mimo nasilających się ataków (albo właśnie dlatego) rokrocznie przybywa.
Na szczęście w świecie fotografików przyrodniczych nasz konkurs od lat cieszy się dużym uznaniem w Polsce, a zdobycie Grand Prix jest potwierdzeniem najwyższych umiejętności i kunsztu artystycznego. Do Kapituły Konkursu zapraszane są autorytety dziedzin kultury i sztuki, a od kilku lat przewodniczy jej obradom Piotr Żuchowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Od ubiegłego roku w ocenie zdjęć biorą udział członkowie Związku Polskich Artystów Fotografików.
W tym roku oprócz nazwisk znanych z portali przyrodniczych pojawili się nowi autorzy, co świadczy o rosnącym zainteresowaniu fotografią przyrodniczą. Dla wielu pobyt w lesie z obiektywem jest źródłem niezwykłych przeżyć emocjonalnych, a niekiedy sposobem na życie. Łącząc obowiązki zawodowe i domowe, niełatwo jest wyrwać się na ambonę czy do czatowni. Tymczasem wciąż powstają nowe, coraz lepsze zdjęcia.
Od samego początku Konkursu Fotograficznego im. Włodzimierza Puchalskiego naszej redakcji przyświeca cel, by odkrywać i promować artystyczne talenty fotografików przyrody na miarę Włodzimierza Puchalskiego, który wciąż pozostaje wzorem i niedoścignionym celem. Czekając na następcę Włodzimierza Puchalskiego, prekursora polskiej fotografii i filmu przyrodniczego, nie zauważamy – i chyba nie oczekujemy – nowych trendów, które zrewolucjonizują fotografię przyrodniczą i wyznaczą nowe sposoby postrzegania natury. To, co robił Puchalski kilkadziesiąt lat temu, jest aktualne również w XXI wieku.
Jesteśmy w przededniu przyszłorocznego jubileuszu dwudziestej edycji konkursu. Pozostając w duchu „puchalszczyzny”, ale wchodząc w rzeczywistość XXI wieku, od następnej, jubileuszowej edycji konkursu ogłaszamy nową kategorię, jakże bliską patronowi naszego konkursu – krótkich filmów przyrodniczych. Autorzy fotografii z pewnością nie będą mieli problemów z ich przygotowaniem. Niemal wszystkie współczesne lustrzanki dysponują funkcją nagrywania, nawet w rozdzielczości HD. Na początek zakładamy, że filmiki będą krótkie, jednominutowe, dynamiczne, zmontowane przy użyciu najprostszych programów, dostarczanych przez producentów aparatów. Nie oczekujemy profesjonalnych produkcji długometrażowych i zaangażowania drogiego sprzętu.
Wracając jednak do tegorocznego konkursu – na następnych stronach prezentujemy prace jego laureatów wraz z informacjami o historii powstania każdego zdjęcia i jego parametrach technicznych. Wszystkim laureatom gratulujemy i zapraszamy wszystkich na wrześniową wystawę pokonkursową do Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Warszawie. Zwycięzca Grand Prix tegorocznej edycji konkursu zostanie ogłoszony podczas uroczystej gali połączonej z wręczeniem nagród – dokładne termin podamy w kolejnych numerach „Łowca Polskiego”.
Andrzej Wierzbieniec
Łowiec Polski 7-2014

Piotr Rożejowski – „Piękno” – I miejsce
Piotr Rożejowski od pięciu lat fotografuje wiewiórki. W naszym konkursie fotograficznym brał udział trzykrotnie, wysyłając zestawy zdjęć z tymi fotogenicznymi gryzoniami. Mieszka na wsi, 8 km od Gorlic, a do lasu ze swojego domu ma 50
metrów. Jeśli dodać do tego, że w ogrodzie rosną trzy orzechy, to obecność wiewiórek jest nieprzypadkowa. Zauważył, że z roku na rok wiewiórek rudych jest coraz mniej. Wypierają je wiewiórki szare. Z tym większą pasją fotografuje nasz rodzimy gatunek, który może się niebawem stać reliktowym.
Piotr Rożejowski nie poluje, ale jego brat jest myśliwym. Jesienią fotografował wiewiórki, które robiły zapasy na zimę. Orzechy chowały między liście, a w ślad za nimi pojawiały się sójki, które wykradały przed chwilą ukryte przez wiewiórki zapasy. To wtedy powstał piękny portret, który oczarował jurorów.
Nikon D90, obiektyw 120–400, ISO 400, czas 1/200, f/7,1

Karol Grabski – „Piękno” – II miejsce
Karol Grabski mieszka na obrzeżach Gniezna i łącząc pracę zawodową z pasją fotograficzną, korzysta z tego, że jest jeszcze kawalerem. Na swojej ulubionej łączce za zgodą właściciela postawił czatownię. Kilka garści ziarna, kupione w sklepie tzw. porcje rosołowe drobiu i cierpliwość – to podstawowe elementy gwarantujące kilka udanych zdjęć. Na tak małej przestrzeni udało się sfotografować ponad 20 gatunków ssaków i ptaków. Od bielika, przez rzadkiego myszołowa włochatego do powszechnie występujących krukowatych. Stale występują bażanty – 3–4 koguty i 5–6 kur. Zdjęcie powstało w lutym zeszłego roku.
Zima nie była śnieżna, a kuraki były przez fotografa codziennie dokarmiane. Obserwując zachowania kur, okazało się, że rywalizują ze sobą o miejsce lub hierarchię w stadzie. O efektownych walkach kogutów przed tokami o terytorium wiemy z wielu zdjęć. Karolowi udało się sfotografować czupurność żeńskiej połowy bażanciego rodu. W zdjęciu zawarł nie tylko charakter kur, ale pokazał też ich piękno. A niby taka szara kura…
Canon 7D, obiektyw 400 mm, ISO 640, czas 1/1000, f/6,3

Krzysztof Sokal – „Piękno” – III miejsce
Krzysztof Sokal znany jest w środowisku fotografików jako specjalista od jeleni na środkowym Pomorzu. Fotografuje od dawna, a od 2002 roku również poluje. Jako myśliwy przedkłada zrobienie dobrego zdjęcia nad udane polowanie. I choć w ubiegłym sezonie strzelił dwa byki, to atmosfera zbiorówek z aparatem jest jego żywiołem i dobrą okazją do zrobienia ciekawego zdjęcia.
Nauczył się gry na rogu myśliwskim, który zabiera na polowania, by odegrać sygnały przy pokocie. Fotografuje przede wszystkim z podchodu, stąd używa lekkich teleobiektywów drugiej generacji. Krzysztof wysłał na konkurs kilka zdjęć i to przez nas nagrodzone wcale nie było jego faworytem. Odłożył „na półkę” – czekając na „Puchalskiego” – zdjęcie chmary na uprawie w świetle wschodzącego słońca. Jury było innego zdania i trzecie miejsce przyznało za zdjęcie przedstawiające
byka w skrajnie trudnych warunkach oświetleniowych.
Tamtego wrześniowego wieczoru Krzysztof Sokal skończył fotografowanie rykowiska. Wracając do domu, zajrzał jeszcze na jedną z łąk, na której od dawna nie słyszał porykiwań jeleni. Spotkał tam byka i choć nie wierzył, że matryca wytrzyma brak światła, nacisnął spust aparatu, dzięki czemu powstało sylwetkowe zdjęcie jelenia wśród snujących się jesiennych mgieł.
Canon 70D, obiektyw 300 mm, ISO 2500, czas 1/125, f/3,2

Norbert Gajewski – „Piękno” – wyróżnienie
Norbert Gajewski mieszka i fotografuje w Płocku i w okolicach. Większość fotografii to poszukiwanie światła i „tego jedynego” momentu na brzegach Wisły. Nie tropi rzadkich gatunków, interesują go kadr i światło. Czasami robi sobie „wolne” i jedzie odwiedzić przyjaciół w Puszczy Białowieskiej. Zawsze próbuje, choćby w jakimś fragmencie, uchwycić „ducha puszczy”.
W ten wyjątkowy, jesienny i jedyny podczas wyjazdu na Podlasie mroźny poranek podszedł stado żubrów. Ich oszronione grzbiety i snująca się leniwie mgła układały się w diaboliczne kształty. W pewnej chwili jeden z żubrów wstał i jego rogi ostro zarysowały się w mglistej poświacie. To był moment, na który czekał. Powstało kilkanaście zdjęć, z których już na ekranie komputera dopracował kadr. Pozostała najlepsza z możliwych pamiątek z wizyty w tym jedynym w swoim rodzaju miejscu w Polsce.
Canon 1D Mark III, obiektyw 300 mm, ISO 500, czas 1/320, f/6,3

Tomasz Kaliszewski – „Ruch” – I miejsce
Tomasz Kaliszewski fotografuje od dziecka. Po skończonej szkole średniej został zatrudniony jako fotograf reprodukcyjny w poligrafii. Skończył Akademię Ekonomiczną, po której zajmuje się zarządzaniem spółkami. Warsztatu fotograficznego uczył się z albumów i filmów Włodzimierza Puchalskiego i publikacji w „Łowcu Polskim”. Dużo podróżuje, nie rozstając się z teleobiektywami.
Fotografuje głównie ptaki, które go fascynują. – Fotografowałem derkacza pod Poznaniem i kiedy sobie uświadomiłem, że któregoś dnia wzbija się w powietrze i leci na swoją gałązkę w RPA 14 tys. kilometrów, by powrócić na polską łąkę na toki, nie jestem w stanie tego ogarnąć swoim umysłem – mówi Tomasz Kaliszewski.
Zdjęcie powstało podczas sesji z czatowni od wielu lat stojącej na skraju dużej łąki pod lasem. Do wyłożonej przynęty podchodziły przeróżne gatunki drapieżników, w tym bieliki. Z ich obecności niewiele sobie robiły inne ptaki, również bażanty. Młody bielik, któremu wyłożona padlina nie przypadła do gustu, spróbował zaatakować. Tego nie zrobiłby dorosły ptak – bielik jest za wolny i nie ma szans z kogutem. Atak jednak nastąpił i zakończył się fiaskiem. Dla Tomasza było to kilka sekund akcji, podczas której powstała seria zdjęć.
Canon 1DX, obiektyw 600 mm, ISO 1600, czas 1/800, f/5

Daniel Kopacz – „Ruch” – II miejsce
Daniel Kopacz w zeszłym roku w tej samej kategorii zdobył również drugie miejsce. Być może trzeba coś zmienić, by wygrać w kategorii? Na przykład… przestawić czatownię. Gdy rozmawialiśmy o walczących kogutach, przygotowywał się do wernisażu autorskiej wystawy fotografii w Radłowie koło Tarnowa w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych.
Daniel od dłuższego czasu korzysta z tej samej czatowni i zaczynając późną jesienią, dokarmia bażanty przez całą zimę. W tym roku postanowił czatować na koguty wiosną, zanim przystąpią do toków. Plan powiódł się i założenia zaowocowały zdjęciem walczących o terytorium bażantów.
Wcale nie było tak łatwo, jak może się wydawać. Koguty walczyły albo za daleko od czatowni, albo – gdy były blisko – brakowało dobrego światła. W końcu i jeden, i drugi warunek został spełniony. Któregoś poranka bażanty w godowej potyczce zajęte były sobą przez kilkanaście minut. Powstała seria zdjęć, z których autor wybrał jedno jako zgłoszenie konkursowe. Koguty bez szwanku i ubytków w upierzeniu rozeszły się, każdy w inną stronę, i była to ostatnia walka, jaką Daniel Kopacz widział w tym sezonie. Ponieważ łąka, przy której stoi czatownia, jest duża, ptaki podzieliły terytorium tak, by nie wchodzić sobie w drogę.
Canon EOS 50D, obiektyw 400 mm, czas 1/640, f/5,6
PS. Pisząc o przestawieniu czatowni i zmianie miejsca fotografowania, miałem na uwadze szukanie atrakcyjniejszych lokalizacji – by nie zostać wyłącznie laureatem
fotografującym bażancie epizody.

Paweł Pawlak – „Ruch” – III miejsce
Paweł Pawlak fotografuje od 12–13 lat. Nie dziwi więc, że po tym czasie kupił pełnoklatkowy korpus i jasny teleobiektyw. Głównymi tematami zdjęć są ptaki. Szczególnie skrzydlatych mieszkańców szuwarów i jezior fotografuje z pasją. Zakłada skafander nurka i z własnoręcznie zrobioną tratwą, do której przymocowany jest obiektyw, podpływa jak najbliżej obiektu. Zaletą takiego zestawu jest fotografowanie z poziomu lustra wody i mobilność. Tratwa wycięta jest w kształcie litery U, od góry i po bokach zamaskowana siatką. Dla niewtajemniczonych zestaw wygląda jak pływająca wyspa.
Na zdjęcia jeździ w różne regiony kraju, ale jeśli jest na miejscu, odwiedza stawy rybne w okolicach Kępna. Jest to jedno z nielicznych miejsc, gdzie może fotografować swoje ulubione tematy blisko miejsca zamieszkania. Za całokształt działalności fotograficznej Paweł Pawlak otrzymał tytuł Fotografa Roku 2014 okręgu dolnośląskiego Związku Polskich Fotografików Przyrodniczych.
Nikon D800, obiektyw 400 mm, ISO 720, czas 1/1000, f/5,6

Szymon Tomsia – „Sceny myśliwskie” – I miejsce
Szymon Tomsia jest absolwentem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i fotografuje od drugiego roku studiów. Nie jest myśliwym, ale ma przyjaciół w rejonie Warmii i Mazur. Tam znajduje swoje ulubione tematy fotograficzne.
Od pięciu lat dokumentuje przyrodę, sceny myśliwskie i codzienne życie mieszkańców tego regionu. Powstałymi reportażami dzielił się z kolegami i to właśnie od nich dowiedział się o naszym konkursie. Z bogatego archiwum
wybrał kilka fotografii, które przesłał na konkurs.
Zdjęcie powstało w obwodzie Wojskowego Koła Łowieckiego „Sokół” z Mrągowa. Jest na nim sportretowany Dominik Więcek – kolega i myśliwy – i efekt jego zimowego polowania na lisy. Dominik jest młodym myśliwym, pełnym pasji łowieckiej, polującym od trzech lat w „Sokole”. Obecnie studiuje leśnictwo na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. Jest dla Szymona Tomsi nieodłącznym towarzyszem wypraw do lasu, z tą jedyną różnicą, że Dominik zabiera lornetkę i broń, a Szymon aparat fotograficzny.
Nikon D90, obiektyw Nikkor 18–105 mm, ISO 400, czas 1/200, f 1/4

Jacek Czaiński – „Sceny myśliwskie” – II miejsce
Jacek Czaiński jest myśliwym od 2005 roku. Zdobył uprawnienia selekcjonerskie. Poluje w KŁ „Odra” z Głogowa. Na każde polowanie oprócz broni zabiera aparat fotograficzny. Na zbiorówkach pierwsze powstaje zdjęcie, potem – jeśli jest jeszcze czas – możliwe jest użycie broni. Jego obwód przylega do linii brzegowej Odry. Wśród swoich sukcesów łowieckich wymienia ubiegłorocznego hubertusa, podczas którego został królem polowania, strzelając dzika o masie 97 kg i 17-centymetrowych szablach.
Zdjęcie, które zdobyło trzecie miejsce, powstało podczas polowania zbiorowego. Myśliwi rozstawieni na wale przeciwpowodziowym polowali na terenie zalewowym. Jest to bogaty w zwierzynę fragment obwodu. Niedostępne, podmokłe łąki zamieszkują dziki, sarny i są schronieniem dla bażantów. Przy ujemnych temperaturach okoliczne
drzewa i krzewy pokrywa szadź, tworząc urokliwe pejzaże. W tych rejonach Jacek Czaiński poluje wyłącznie z aparatem.
Canon 40 D, ISO 250,obiektyw Sigma 18–200, czas 1/400, f/10

Rafał Łapiński – „Sceny myśliwskie” – III miejsce
Na polowania na lisy na wab Rafał Łapiński umawia się z leśniczym Romanem Skrzekutem z Nadleśnictwa Suwałki. Zdjęcie powstało na Suwalszczyźnie, na polskim biegunie zimna, przy temperaturze minus 25 stopni Celsjusza. Rafał Łapiński z fotografią miał do czynienia od dziecka, za sprawą ojca Włodzimierza, wieloletniego współpracownika naszej redakcji. Włodzimierz Łapiński dużo swoich zdjęć opublikował w naszym miesięczniku i wielokrotnie wygrywał konkursy organizowane przez „Łowca Polskiego” jeszcze w technice czarno-białej.
Myśliwi, bo Rafał Łapiński jest członkiem PZŁ, wyszli tego dnia jeszcze przed wschodem słońca, a mróz osadzający szadź grubą okiścią podkreślał okoliczne krzewy i drzewa. Polowanie trwało krótko. Pierwszy lis został strzelony jeszcze zanim słońce rozświetliło krajobraz. Kolejne stanowisko wabiącego myśliwego i słońce, które zza chmur ociepliło pejzaż, było impulsem do naciśnięcia migawki aparatu, który mimo temperatury nie odmówił posłuszeństwa.
Canon EOS 1D Mark IV, obiektyw 70–200, ISO 400, czas 1/4000, f/6,3