Wielki konkurs Puchalskiego
fot. Adam Mańka
W tym roku mija 90 lat od chwili, gdy na naszych łamach po raz pierwszy została ogłoszona informacja o konkursie fotograficznym. Nikt nie mógł przewidzieć, że po dziewięćdziesięciu latach Konkurs Fotograficzny „Łowca Polskiego” im. Włodzimierza Puchalskiego będzie jednym z najważniejszych wydarzeń w świecie fotografii przyrodniczej.
Jesteśmy bardzo dumni, że nasza redakcja jest organizatorem przypuszczalnie najstarszego konkursu fotograficznego na świecie! A było to dokładnie w 1926 roku. Początki były trudne i nie możemy ich porównywać do dzisiejszych czasów. Aparaty fotograficzne gościły wtedy wyłącznie w bogatych domach lub zakładach fotograficznych.
Dzisiaj za sprawą telefonów komórkowych dokumentujemy nasze wszystkie ważne chwile. Każdy może zmierzyć się i spróbować swoich sił w tej rywalizacji, szczególnie w kategorii „sceny myśliwskie”. Amatorski sprzęt raczej nie wystarczy, by wystawić swoje dzieła w pozostałych kategoriach. Większość przyrodniczych zdjęć powstaje cały czas przy użyciu profesjonalnych aparatów, do tego zaopatrzonych w kosztowne teleobiektywy.
W tym roku do konkursu im. Włodzimierza Puchalskiego zgłoszono 933 zdjęcia w trzech kategoriach: „piękno”, „ruch”, „sceny myśliwskie”. Jury powołane przez redakcję pod przewodnictwem redaktora naczelnego przyznało nagrody w poszczególnych kategoriach. Jednak najważniejsza nagroda i medal z wizerunkiem największego polskiego fotografika dopiero przed nami!
Poziom nadesłanych w tym roku zdjęć był bardzo dobry. Odnotować należy, że coraz więcej fotografii nadsyłanych jest do kategorii „sceny myśliwskie”. Pojawiają się zdjęcia z pomysłem, ale przeważają takie, które są standardem naszej łowieckiej dokumentacji. Dlatego w tym miejscu sugeruję wyjście do lasu z bliską lub zaprzyjaźnioną osobą na „myśliwską sesję”. Wyjście w celu zrobienia zdjęć, do których nie potrzeba kosztownego sprzętu, może ujawnić prawdziwy talent i przynieść wspaniałą nagrodę, a jeśli przy okazji będzie można zapolować, to będzie to niewątpliwy bonus dla myśliwego fotografa.
W przyrodniczych fotografiach coraz częściej widać wysoki poziom profesjonalizmu. Efekty zdjęć są typowe dla fotografowania z czatowni. Kadr z perspektywą tuż przy ziemi, a przed obiektywem nie tylko drapieżniki. Osobom niewtajemniczonym trudno uwierzyć, że efekt, który widzimy, okupiony jest niekiedy czatowaniem przez kilka dni w pełnym ukryciu, przy wcześniej położonej przynęcie.
Od późnej jesieni do końca zimy fotograficy, podobnie jak myśliwi, mozolnie wypracowują spotkania z rzadkimi mieszkańcami pól i lasów. Dzika przyroda jest jednak wszędzie i można wysypać kilka garści mieszanki ziaren zbóż, by już po kilku godzinach cieszyć się udanymi kadrami z udziałem wielu różnych skrzydlatych aktorów.
W zestawie tegorocznych zdjęć znalazły się wyjątkowe perełki, jak chociażby sceny przedstawiające wędrujące wydmami Pustyni Błędowskiej jelenie, które kojarzą się z afrykańskimi oryksami przemierzającymi Kalahari. Po obejrzeniu konkursowych zdjęć każdy przyzna, że polska przyroda wygląda niezwykle pięknie i tajemniczo w obiektywach naszych fotografów.
Jak co roku konfrontacja autorów zdjęć z szerszą publicznością nastąpi w Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Warszawie, gdzie we wrześniu będzie miała miejsce wystawa pokonkursowa. Podczas gali powołana przez redakcję kapituła wybierze Grand Prix konkursu i przyzna Medal Puchalskiego za najlepsze zdjęcie tegorocznej edycji.
Wzorem poprzedniego roku w mediach społecznościowych – przede wszystkim na naszym internetowym profilu w portalu Facebook, pod adresem www.facebook.com/Lowiec.Polski/ – odbywać się będzie głosowanie publiczności, którego najważniejszym zadaniem będzie wskazanie laureata Nagrody Publiczności; tradycyjnie o wyborze zdecyduje największa liczba polubień, a autorzy najciekawszych komentarzy i najaktywniejsi promotorzy naszego konkursu otrzymają nagrody. Szczegóły opublikujemy na naszym profilu. Zapraszamy do wspólnej zabawy!

Piękno – miejsce 1. – Adam Mańka, Perkoz rdzawoszyi
Do fotografowania ptactwa wodnego Adam przygotowywał się od kilku lat. W 2010 roku zbudował pierwszą pływającą fototratwę. Ponieważ koszt jej samodzielnego wykonania był niewielki, tratwa zostawała na brzegu przez dwa miesiące sezonu fotograficznego. Gdy zaczynały się ptasie toki, możliwe było wabienie ptaków, które pozowały, podpływając blisko do fotografa. Na stawach hodowlanych pod Łodzią, gdzie fotografował Adam, występowały zaledwie trzy pary perkozów rdzawoszyich.
Po okresie toków, ubrany w strój płetwonurka, zamaskowany siatką z poprzeplatanymi gałęziami, popychając przed sobą foto tratwę Adam zbliżał się do ptaków, cały czas fotografując. Nie wiadomo przecież, które zdjęcie będzie ostatnim… Adam Mańka ma w swoim archiwum zdjęć cztery gatunki perkoza. Brakuje rogatego, którego pragnie
zdobyć do kolekcji.
Fotografia została wykonana aparatem Canon 1D MK IV i obiektywem 560 mm (ISO 500 – f 5,6 – czas 1/1000 s)

Piękno – miejsce 2. – Łukasz Łukasik, Rewia mody
W okresie rui saren wabik jest dla Łukasza nieodłącznym towarzyszem wypadów z aparatem. Tym spotkaniom z rogaczami zawsze towarzyszą duże emocje. Podczas popołudniowego objazdu terenu w sierpniowe popołudnie zauważył rudą plamę wśród zieleni. Zatrzymał samochód i obserwował, jak kozioł walczył z wyimaginowanym rywalem, atakując parostkami krzak okolony pokrzywami. Na pisk kozy z wabika zareagował natychmiast.
Ruszył w stronę Łukasza, niosąc na głowie zaplątaną w parostki pokrzywę – ślad po „walce”, która odbywała się jeszcze przed chwilą…
Fotografia została wykonana aparatem Canon 40D i obiektywem 100–400 mm (ISO 500 – f 7,1 –- czas 1/400 s)

Piękno – miejsce 3 . – Mateusz Matysiak, Niedźwiadek
Mateusz Matysiak często jeździ w Bieszczady. Do spotkania z niedźwiedziem doszło podczas realizacji nowego projektu fotograficzno-filmowego. Sfotografowany ubiegłej wiosny w dolinie Sanu drugoroczny niedźwiadek został w sposób zupełnie naturalny przegoniony przez samca zabiegającego o względy jego matki w trakcie rui.
Taki 50-kilogramowy malec uczy się samodzielnego życia z nadzieją na powrót pod opiekę matki. Jest aktywny przez cały dzień, czasem wręcz unikając nocy, pod osłoną której po lesie wędrują dorosłe, wrogo nastawione do malców samce.
Fotografia została wykonana aparatem Canon 1DX i obiektywem 200–400 mm (ISO 320 – f 5,6 – czas 1/1250 s)

Ruch – miejsce 1. – Rafał Łapiński, Polowanie
Zdjęcie powstało pod koniec rykowiska w OHZ Nadleśnictwa Suwałki. Rafał leżał na skraju łąki i wabił jelenia byka. Ten, nie chcąc zostawić chmary, wysunął się tylko do połowy łąki. Za bykiem ruszyły łanie. Chłysty pozostały na skraju lasu. W pewnej chwili z lasu wybiegły młode byki gonione przez trzy wilki. Cały spektakl odbył się przy dziennym świetle, około godziny 10. Kilkadziesiąt minut później na łące pojawiła się ponownie chmara ze stadnym bykiem.
Fotografia została wykonana aparatem Canon 5D MK III i obiektywem 200–400 (f 5,6 – czas 1/300 s)

Ruch – miejsce 2. – Marcin Wielicki, Kozice
Dwudziestoma latami z aparatem fotograficznym i dużym doświadczeniem może się pochwalić Marcin, syn słynnego himalaisty Krzysztofa Wielickiego. Kocha góry i lubi w nich przebywać. Tatry, Babia Góra i Słowiński PN – to trzy miejsca w Polsce, gdzie może przebywać bez przerwy, nie nudząc się. Był taki okres w jego życiu, że w Tatry jeździł co dwa tygodnie. Podczas jednej z wypraw, pod koniec marca, zauważył duży kierdel kozic żerujących na odsłoniętym przez stopniały śnieg zboczu. Co jakiś czas dochodziło między nimi do potyczek. Wychodząc w nieznane, Marcin nie zabiera długich i ciężkich obiektywów. Nie dlatego, żeby się nie zmęczyć w górach, ale dlatego, że chwila nieuwagi może skończyć się upadkiem i uszkodzeniem cennego sprzętu.
Fotografia została wykonana aparatem Canon 5d MKIII i obiektywem 28–300 (ISO 160 – f 8 – czas 1/125 s)

Ruch – miejsce 3. – Bogdan Bednarek, Przeprawa
Bogdan Bednarek fotografuje na terenie całej Polski. Mieszka w Sosnowcu. Często odwiedza dolinę Baryczy, która zaskakuje go liczbą fotograficznych tematów. Zdjęcie powstało na jednym z kanałów. Było już po rykowisku. Nad Baryczą jelenie chętnie przebywają na licznych wyspach. W tym miejscu było jedno z wielu ich przejść. Wiatr był dobry. Bogdan zawsze zabiera ze sobą siatkę maskującą, której i tym razem użył.
Fotografia została wykonana aparatem Nikon D300s i obiektywem 500 mm (ISO 500 – f 4 – czas 1/2000 s)